Mamy przyjemność przedstawić Wam niezwykłą historię Dali, Polskiego Konia Sportowego, który przeszedł długą drogę od odrzucenia do pełnego zdrowia i szczęścia. Opowiedziana z jej własnej, unikalnej perspektywy (czytaj perspektywy właścicielki), historia Dali jest inspirującym przykładem tego, jak odpowiednia opieka i trochę miłości mogą całkowicie odmienić życie konia.
Cześć!
Jestem Dalia, Polski Koń Sportowy (no, przynajmniej tylko w nazwie, bo u poprzednich właścicieli nie nadawałam się nawet na naukę jazdy konnej), mam 19 lat i już w wieku 12 byłam skazana na porzucenie ze względu na brak sportowych wzorców.
Trafiam do przydomowej stajni u Klaudii i Patrycji i wtedy poczułam, że żyję - cały czas miałam opiekę weterynaryjną, fizjoterapeutyczną, doszłam do siebie i przytyłam „pare” kilo.
Okazało się, że mój potencjał jeździecki nie był zależny od moich umiejętności lecz od zwyrodnień jakie posiadam oraz traum i bólu z przeszłości.
Bardzo bolały mnie nogi oraz doskwierał mi syndrom trzeszczkowy. W przesileniu wiosennym uaktywniały się również moje problemy oddechowe, a latem było mi bardzo ciężko oddychać. Po pełnej serii zabiegów weterynaryjnych oraz (swoją drogą dość bolesnych) zastrzyków moje mamki natrafiły na Hempqualizer +.
Bardzo zainteresowało je, że produkt posiada właściwości kannabinoidów, które są zawarte w paście. Wyciszają one stany zapalne, działają rozkurczowo i łagodzą ból u zwierząt takich jak ja - z problemami stawowymi oraz oddechowymi.
Pewnego dnia podeszły do mnie z białą strzykawką i myślę sobie „o zgrozo” znowu to niedobre białe coś na robaki.. jednak coś mi zapachniało i sama chrapami sięgałam po czubek białej strzykawki.. hmm - to było dobre, tylko trochę tego mało.
Po niedługim czasie było mi tak jakoś lżej, fajnie i spokojnie. Nie wiem co to było, ale na szczęście mogłam wcinać to codziennie!
Minął miesiąc, a chodzenie w terenie stało się jakieś takie przyjemniejsze, czy ja zgupiałam czy ziemia przyjemniejsza, czy ja czuję wzrastający owies? Czy my właśnie robimy już 10km, a ja oddycham spokojnie? W stawach już nie strzyka, a takto co rusz chrup i chrup - nie wiedziałam czy łamię gałęzie czy już mi nogi pękają. Przestał doskwierać dyskomfort na lewej i prawej.. kaszel ustąpił.. hmm, no jakby luksusowo!
Kommentare